środa, 12 listopada 2008

11-11

Miało być jaskrawo i kontrastowo...
W końcu część wyszła tak jak chciałam, części dałam spokój...
I tak jestem całkiem zadowolona, bo już trochę przestałam się bać fotografować ludzi ;p
no i nie pogryźli ;p ;p ;p
*
Najlepsze były dzieciaki noszone na barana przez rodziców. Stanowczo.

Chyba nie było fotografującego, któremu ani razu nie wlazłby ktoś w kadr. Ja miałam już ochotę złapać coś i przepędzać siłą >:O Masakra.


Zdjęcie z balonowym pegazem lubię:



Mój :> Już mnie zaczął szukać (jeszcze przed chwilą strzelałam zdjęcia po drugiej stronie ulicy), ale ja go cichaczem... ;}

Z serii "małe_radości".... Uwielbiam znajdywać takie szczegóły:

Tamci się wycwanili, skubani, i widoki mieli:
*
Marsz do Muzeum Wojska Polskiego... A tam...:



{mrrrrrrrrrrr te spękania, barwy}

Hahahah duże dzieci! xD Maciek i Hubert ;p Można było sobie popatrzeć.... ;}
;p

Głodny ktoś? W kotle nie wiem, co było, pewnie grochówka...
Dalej można było kupić kiełbasę za 8zł. Tia. My zahaczyliśmy o kebab przy świętokrzyskiej, ale pokazuję, żeby nie było:
No i to zdjęcie lubię!:
Szkoda, że Maciek nie chciał tak do mnie celować ;p
*
Możliwe, że gdzieś się zapodziało zdjęcie robione przez Huberta albo Maćka, ale wydaje mi się, że te akurat są moje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz